Rosyjski bloger od dawna nauczył się umieszczać reklamy na swoich stronach i zarabiać na tym. Dlatego deputowani do Dumy Państwowej sądzili, że skarb państwa traci dużo pieniędzy, które można zebrać w postaci podatków. Choć sami autorzy zasobów internetowych uważają ten pomysł za śmieszny i nierealny, to jednak sami przedstawiciele partii Jedna Rosja są bardzo zdeterminowani. Odpowiedni projekt chcą podpisać jesienią.
Wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Żeleznyak wyraził opinię przedstawicieli administracji prezydenckiej, że ustawa powinna uwzględniać wszelkie zmiany w branży reklamowej. I czas zwrócić uwagę na niekontrolowane dochody autorów blogów.
Poseł przekonuje, że Ordynacja podatkowa poświęca zbyt mało uwagi temu problemowi i ogranicza się jedynie do wzmianki o nieregularnych kosztach reklamy, które są realizowane za pośrednictwem sieci telekomunikacyjnych, które są zaliczane do kosztów reklamy.
Jednocześnie eksperci prawa podatkowego zauważają, że kodeks zawiera już ustawę o obowiązku każdej osoby do płacenia podatków od każdego otrzymanego dochodu. Ta inicjatywa ustawodawcza Jednej Rosji będzie jedynie uzupełnieniem już istniejącego prawa.
Ponadto znany bloger internetowy Oleg Kozyrev wyraził pogląd, że rząd stara się w ten sposób ograniczyć przejawy aktywności obywatelskiej. Oznacza to, że w Internecie wolontariusze często podejmują inicjatywę, począwszy od zbierania pieniędzy, aby pomóc ofiarom w Krymsku, po zbieranie wieców protestacyjnych.
Jednocześnie Boris Makarenko, który pełni funkcję wiceprezesa Centrum Technologii Politycznych, mówi, że istnieje wiele rodzajów prywatnej działalności zawodowej, w której dochody mogą być kilkakrotnie wyższe niż w przypadku blogowania. To korepetycje w domu, przewóz i wynajem powierzchni mieszkalnej. Z jakiegoś powodu zostali zignorowani.
Co więcej, „Niezawisimaja Gazieta” uważa, że obecne kierownictwo kraju w dalszym ciągu ustawodawcze zacieśnia stosunki narodu rosyjskiego z władzami. Sami autorzy projektu ustawy informują, że jeśli ta parlamentarna idea zostanie poparta, blogerzy, którzy unikają płacenia podatków, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności administracyjnej. Federalna Służba Antymonopolowa zbada naruszenia.
Za granicą podobne doświadczenia z ograniczeniami reklam na stronach osobistych blogów mają już miejsce. W 2010 roku rząd stanu Filadelfia w Stanach Zjednoczonych próbował zobowiązać blogerów zarabiających na reklamach do zapłacenia ryczałtu w wysokości 300 dolarów. Lub płacić 50 dolarów rocznie. Projekt ten został natychmiast przyjęty z wrogością, a w mediach słusznie został nazwany „drakońskim”. Bo dochód blogerów tutaj był wyraźnie zawyżony.
Jeśli zostanie to zastosowane w Rosji, wielu blogerów będzie zmuszonych do porzucenia swoich osobistych stron. Ponieważ w szczególności praca blogera, zarobki blogera nie mogą być porównywane z takimi podatkami. Najwyraźniej właśnie ten cel starają się osiągnąć przedstawiciele prezydenta.
Ale wielu praworządnych przedstawicieli biznesu informacyjnego już płaci podatki państwu, zgodnie z art. 264 25 rozdziału Ordynacji podatkowej. Niektórzy przedstawiciele blogosfery uważają, że nowe prawo uderzy przede wszystkim w autorów zamawianych artykułów, a środek ten nie będzie naruszał opozycyjnych blogerów. Wraz z tym dyskusja trwa.