Po południu 26 lipca 2012 r. na użytkowników popularnego komunikatora Google Talk czekała bardzo niemiła niespodzianka - usługa po prostu nie działała przez 5 godzin. Do wieczora prace poprawiły się, ale oficjalne wyjaśnienia dotyczące przyczyny tak poważnej porażki od kierownictwa Google nie dotarły. Dlatego użytkownicy nadal muszą przedstawiać własne wersje.
Chronologia wydarzeń
Początkowo na swoich kontach w Google Talk użytkownicy zauważyli straszne zamieszanie – ktoś otrzymywał wiadomości wyraźnie zaadresowane do innych osób, ktoś z rozmówców nagle zwrócił własne wiadomości. Początkowo wielu "grzeszyło" na wirusy, problemy z komunikacją i nieadekwatność ich korespondentów. Jednak szybko okazało się, że to GTalk miał kłopoty.
Użytkownicy z całego świata nadal mogli logować się na własne konta, a nawet sprawdzać, którzy z ich znajomych byli online, ale nie było już możliwości wysyłania i odbierania wiadomości. Wkrótce zaczęły pojawiać się statusy od Google, które potwierdzały istnienie problemów i obiecywały szybkie rozwiązanie. Czas jednak minął, a sytuacja nie zmieniła się na lepsze. Ludzie wyrazili swoje niezadowolenie na innych stronach. Wkrótce Google Talk znalazł się w rankingu światowych trendów Twittera. Warto zauważyć, że po chwili sama usługa mikroblogowania „upadła”. Sprawność obu popularnych zasobów została w pełni przywrócona dopiero wieczorem.
Przypuszczalne przyczyny niepowodzenia Google Talk
Wersje o przyczynach niepowodzenia zaczęły pojawiać się, gdy tylko pojawiły się problemy. Pierwszą wersją była wersja „Olympic”. Można przypuszczać, że wiele osób na całym świecie zdecydowało się omówić zbliżające się otwarcie igrzysk w Londynie w tamtym czasie i ogólnie Igrzyska Olimpijskie 2012. W rezultacie usługa po prostu nie mogła znieść przeciążenia.
Wersja numer dwa to „haker”. Według informacji z sieci rzekomo w tym czasie miała miejsce pewna konferencja hakerów. Awaria mogła być spowodowana próbą zwrócenia uwagi właścicieli GTalk na istniejące „dziury” w serwisie. A może atak hakerski został zlecony przez konkurentów Google.
Trzecia wersja jest „paranoidalna”. Niektórzy użytkownicy przypomnieli sobie, że podobny bałagan pojawił się w Skypie. Niedługo potem w sieci zaczęły pojawiać się komunikaty, że ta popularna usługa telefonii VoIP rzekomo zaczęła szpiegować swoich użytkowników, a awarie były spowodowane modyfikacjami niezbędnymi do „działalności szpiegowskiej” w mechanizmie usługi. Pojawiły się również wezwania do zmiany komunikatora - przejścia na ISQ, Jabbera i inne mniej znane analogi, aby uniknąć szpiegowania również z GoogleTalk.
Jeśli przedstawiciele Twittera po wznowieniu pracy nie tylko przeprosili, ale również opublikowali szczegółowy i bardzo samokrytyczny raport na temat przyczyny awarii systemu, to Google nie otrzymało żadnego „debriefingu”. W ostatecznym statusie przedstawiciele firmy tylko przeprosili za niedogodności, powiedzieli, że praca przebiegła dobrze i doradzili użytkownikom, jeśli nadal będą mieli jakiekolwiek problemy, skontaktuj się bezpośrednio z obsługą. Oficjalne konto Google na Twitterze również nie opublikowało żadnych wyjaśnień dotyczących przyczyn problemów z GTalk.
Jednak wielu użytkowników komunikatora już zapomniało o tych nieprzyjemnych pięciu godzinach 26 lipca 2012 roku.